Rynek (Multi)

Mizashi · Usser

Mizashi: <przybiegł na rynek zsapany jak diabli> Może w tak publicznym miejscu mnie nie znajdzie...

Lord Hassan: <siedzi na ławce> Może usiądziesz? Widze, że jesteś zsapany... <wyciągnoł dość cienkie, lecz długie ostrze zza pleców>

Mizashi: WAL SIĘ!! <zwiał>

Felix · Usser

[Ehh i skąd ja teraz wezme ubrania....]
[Zabije Drawde T__T]

<idzie w stronę domów>

Rad · Usser

<przyszedł> <usiadł na ławce> <założył ręce za głowę> <patrzy na gwiazdy>
[Można by tak patrzeć godzinami i nie przejmować się sprawami życia codziennego.]

Rad · Usser

Louis · Usser

<przeszedł przez rynek>
<ma zakrwawione ręce (nie jest to jego krew) i czerwone źrenice>
Hahahahahahahahahah.... <śmiech Raito z DN>

Edward · *Administrator*

Drawde: <pojawiła się na rynku> <trzyma się za brzuch> <rozgląda się> [Tutaj raczej jest spokojnie...] <zauważyła czarną chmurę dymu> [WTF?!] <zaczęła iść w kierunku lasu>

Louis · Usser

<pojawił się>
Hmm, widzę, że tu już są ruiny, ale coś jeszcze tam stoi.

<dotknął ziemi i wywołał wielkie trzęsienie ziemi>
<budynki zapadły się lekko do dziur i rozpadły się na kilka kawałków>
<cała ziemia na rynku jest popenkana>

Hyyyyyyhyyhyyy <śmieje się>
<czerwone oczy>
<zniknął>

Edward · *Administrator*

Ed: <pojawił się> <wisi w powietrzu> <mrugnął> [Widzę, że...] <skupił się> [Że cała wyspa doznała poważnych obrażeń. Czyżbym znowu musiał poświęcać swoją energię na jej odbudowę?] <rozgląda się> <w ręce pojawił mu się stary płaszcz od Akatsuki> <założył go>

Louis · Usser

Hyyh... miło że jesteś...
<stoi oparty o gruzy budynku>

Edward · *Administrator*

Ed: <obrócił się w jego stronę> Louis..? <nieco zdziwiony> [Czyżby on był winien za te wszystkie szkody?] <w ręce pojawił mu się stalowy wachlarz>

Louis · Usser

Długo się nie widzieliśmy...
Jak leci?
<oczy zrobiły mu się przekrwione, ale źrenice wróciły do normalnego złotego koloru>

Edward · *Administrator*

Ed: Jakoś się żyło... ze sztuczną pamięcią... <patrzy się na niego>

Louis · Usser

Sorki za te zniszeczenia, nie mogę nad sobą zapanować...
No może jedynie w Twojej obecności mogę się opanować...

Ktoś z tego miasta wyrwał mi serce, zresztą...

<odsłonił ubranie>
<cały jest pocięty>

... i tak długo nie pożyję, więc dobrze było Cię zobaczyć...

Może przynajmniej wiesz, kto ukradł mi serce?

Edward · *Administrator*

Ed: Jest jedna osoba, która by mogła to zrobić... <zmarszczył brwi> Ale i ona już nie żyje.

Louis · Usser

Acha... no trudno...
Dzięki Ed, dobrze Cię widzieć... przed śmiercią.

Edward · *Administrator*

Ed: Ta. Jak na człowieka jesteś w tej sytuacji wyjątkowo przekonany iż możesz umrzeć?
Cóż... słabość to cecha każdego z nas. <patrzy się na niego>
Dobrego spoczynku... <zamknął oczy> [Bo się nigdy już nie zobaczymy.]

Louis · Usser

Czy ja wiem...
Do bólu się przyzwyczaiłem, ran mam wiele, ale brak serca....
Dziwie się, że żyję.

Edward · *Administrator*

Ed: <otwarł oczy> Dusza, która podtrzymuje ciało przy życiu? Demon? Złość jest twoim życiem? Może ból... jest wiele wyjaśnień, ale to jest też nie logiczne.

Louis · Usser

Taa...
Ale przy Tobie jakoś cichnę i mogę się odnaleźć, opanować...
[Ciekawe czemu.]

Edward · *Administrator*

Ed: Sam tego nie wiem. Bo byłem dla Ciebie "przyjacielem"?